Jeśli szukasz pomysłów na majówkę z dzieciakami, gdzie nie ma czasu na nudę, to Warmia i Mazury mają asa w rękawie na każdy dzień długiego weekendu. Od dinozaurów i indiańskich wiosek, przez kolejki wąskotorowe, po aquaparki, planetaria i multimedialne muzea – wszystko tu łączy zabawę z nauką, a przyroda gra główną rolę. Zobacz, gdzie zabrać maluchy, starszaki i siebie, żeby wrócić z majówki z bananem na twarzy (i setką zdjęć w telefonie).
- Leśne przygody, parki zwierząt i zabawa pod chmurką
- Rejsy, kolejki - dynamiczna majówka na Warmii i Mazurach
- Co robić na Warmii i Mazurach z dzieckiem gdy pada?
- Rękodzieło, historia i natura – gdy zabawa spotyka edukację
Leśne przygody, parki zwierząt i zabawa pod chmurką
Park dzikich zwierząt w Kadzidłowie – żubry, wilki, łosie i edukacja w naturze
W samym sercu Puszczy Piskiej, między Rucianem-Nidą a Mikołajkami, czeka miejsce, które dzieciaki zapamiętają na długo – Park Dzikich Zwierząt w Kadzidłowie. Tutaj nie ogląda się zwierząt zza krat – tutaj idzie się do nich, dosłownie. Trasa zwiedzania wiedzie przez drewniane drabinki i leśne ścieżki, a zwierzęta często podchodzą naprawdę blisko. Można zobaczyć żubry, wilki, łosie, rysie, daniele, jelenie, sarny i wiele gatunków ptaków. Co najważniejsze – wszystko to z przewodnikiem, który opowiada o życiu tych zwierząt z pasją i humorem. To prawdziwa lekcja przyrody na żywo, bez ławek i tablic. Dzieci do lat 3 wchodzą za darmo, bilet dla starszych dzieci kosztuje 25 zł, a dorośli płacą 50 zł. Jeśli planujecie weekend majowy na Mazurach z dzieckiem, Kadzidłowo to must-see – to nie tylko świetna zabawa, ale i prawdziwy kontakt z naturą.
Mini Zoo w Okrągłym k. Giżycka – małe zwierzaki, wielka radość
To idealna propozycja dla rodzin z młodszymi dziećmi, które jeszcze nie szukają adrenaliny, ale chcą się cieszyć bezpośrednim kontaktem ze zwierzakami. Mini Zoo w Okrągłym, niedaleko Giżycka, działa w formule zoo-safari – po ogromnym terenie poruszacie się pojazdem terenowym lub stylizowaną bryczką, mijając pasące się zwierzęta z niemal każdej strony. Spotkacie tu lamy, daniele, jelenie, strusie, bawoły i mnóstwo innych ciekawych mieszkańców farmy. Dzieci są zachwycone, bo mogą nie tylko zobaczyć zwierzęta z bliska, ale też je nakarmić i pogłaskać. To wspaniała alternatywa dla zatłoczonych parków – jest tu sielsko, przestrzennie i naprawdę rodzinnie. Bilet dla maluchów do 5 lat kosztuje 30 zł, dla starszych dzieci i dorosłych – 40 zł. Jeśli marzy Wam się spokojna, a jednocześnie pełna radości majówka na Mazurach, to ten rodzinny zakątek będzie idealny.
Park Linowy w Mrągowie i Rucianem-Nidzie – adrenalina na linach
Dla małych odkrywców, którzy mają niespożyte pokłady energii, park linowy to raj. W Mrągowie i Rucianem-Nidzie działają świetnie przygotowane Parki Linowe Lemur – z trasami o różnych poziomach trudności, dopasowanymi do wieku i możliwości uczestników. Dzieci już od 3. roku życia mogą spróbować swoich sił na trasach niskich, pełnych kolorowych przeszkód i bezpiecznych mostków. Dla starszaków i rodziców przygotowano wyższe, bardziej wymagające trasy, z tyrolkami i przejściami, które naprawdę podnoszą poziom adrenaliny. Wszystko pod okiem wykwalifikowanych instruktorów i z pełnym zabezpieczeniem. Ceny zaczynają się od 25 zł za trasę dziecięcą, a najbardziej rozbudowane opcje to koszt około 40 zł. To idealna atrakcja dla rodzin, które chcą aktywnie spędzić dzień w pięknym, leśnym otoczeniu – i przy okazji przekonać się, kto w rodzinie ma najmocniejsze nerwy i najlepszy balans. Na weekend majowy na Mazurach z dziećmi – propozycja obowiązkowa.
Mazurski Park Atrakcji w Pieckach – dinozaury, wioska indiańska i więcej
Jeśli dzieci marzą o spotkaniu z dinozaurem, a rodzice chcą, żeby było coś więcej niż tylko plac zabaw – Mazurski Park Atrakcji w Pieckach to strzał w dziesiątkę. Leży tylko 15 minut drogi od Mrągowa, a na jego terenie znajdziecie cały prehistoryczny świat – naturalnej wielkości modele dinozaurów, które nie tylko imponują rozmiarem, ale też… ruszają się i wydają dźwięki. Dzieciaki są zachwycone, bo mogą poczuć się jak mali odkrywcy w czasie wyprawy do epoki kredy. Do tego dochodzi wioska indiańska, gdzie można wejść do tipi, pomalować twarz i posłuchać opowieści o rdzennych Amerykanach. Są też mini zoo, dmuchańce, karuzele, place zabaw i sezonowe animacje – więc bez względu na wiek, każde dziecko znajdzie coś dla siebie. Bilety dla dzieci kosztują od 30 zł (w dni powszednie) do 35 zł w weekendy, a dla maluchów do 3 lat wstęp jest bezpłatny. To miejsce, które spokojnie wypełni Wam pół dnia – idealne na rodzinną majówkę na Mazurach z dużą porcją śmiechu i zabawy w plenerze.
Rodzinny Park Rozrywki „Bartbo” w Butrynach – paintball, quady i tor przeszkód
Kiedy dzieciaki potrzebują czegoś więcej niż spacer po lesie, a rodzice chcą też trochę adrenaliny, warto obrać kierunek na Butryny koło Olsztyna, gdzie czeka Park Rozrywki Bartbo. To prawdziwa kopalnia atrakcji outdoorowych – jest tu tor dla quadów, które można prowadzić już od kilku lat (w wersji dziecięcej), są pola do paintballa, ścianki wspinaczkowe, labirynty, parki linowe i ogromny tor przeszkód w stylu ninja. Dla młodszych dzieci przygotowano strefę z trampolinami, dmuchańcami i mini pojazdami, więc nikt się nie nudzi. To świetne miejsce na rodzinny survival w wersji zabawowej – można się wyszaleć, zmęczyć, pośmiać i jeszcze posiedzieć przy ognisku z kiełbaską. Bilet dla dzieci kosztuje od 40 zł w zależności od wybranych atrakcji, a w pakietach rodzinnych ceny są korzystniejsze. Park jest przestronny, świetnie zorganizowany i ma klimat prawdziwego rodzinnego dnia przygody. Na weekend majowy to świetny wybór, jeśli chcecie połączyć aktywność, emocje i dużo dobrej zabawy.
Zabytkowe parki miejskie – np. Park Centralny w Olsztynie z ogromnym placem zabaw
Zielone oazy w samym centrum miasta to prawdziwe skarby, zwłaszcza kiedy podróżujecie z dziećmi. Park Centralny w Olsztynie to idealne miejsce na rodzinny odpoczynek – pięknie zaprojektowany, z malowniczymi alejkami wzdłuż rzeki Łyny, fontannami, mostkami i nowoczesnym placem zabaw, który dosłownie robi wrażenie. To jeden z największych i najładniejszych parków miejskich w regionie – łączy w sobie historyczny układ zieleni z nowoczesnymi rozwiązaniami rekreacyjnymi. Dzieci mają tu do dyspozycji ogromny, wielopoziomowy plac zabaw z linami, wieżami, huśtawkami i zjeżdżalniami, a dorośli mogą spokojnie odpocząć na ławkach w cieniu drzew albo pospacerować alejkami wśród starannie utrzymanej zieleni. To doskonała miejscówka na chwilę wytchnienia w trakcie zwiedzania Olsztyna – nie wymaga biletów, nie wymaga planowania, a daje bardzo dużo wrażeń. Świetne miejsce na lody, rowerową przerwę albo majówkowy piknik z miejskim widokiem w tle.
Leśne Arboretum w Kudypach – spacer z przyrodniczym twistem
Zaledwie kilka kilometrów od Olsztyna, w Kudypach, znajduje się miejsce, które łączy urok leśnej wyprawy z wiedzą botaniczną w najbardziej przystępnej formie. Leśne Arboretum Warmii i Mazur to fantastyczna przestrzeń na spacer z dzieciakami, które lubią coś więcej niż chodzenie – tu mogą dotknąć, zobaczyć i zrozumieć, jak działa las. Na powierzchni ponad 15 hektarów rośnie tu ponad 1000 gatunków i odmian drzew, krzewów i roślin zielnych – wszystko pięknie oznaczone, podzielone tematycznie, z alejkami edukacyjnymi, tablicami i mini ekspozycjami. Są tu też altany, punkty widokowe, oczka wodne i ścieżki, które prowadzą przez różne typy siedlisk leśnych – idealna opcja, by dzieci zrozumiały, czym różni się las liściasty od boru sosnowego. Bilet dla dzieci kosztuje tylko 5 zł, dla dorosłych 10 zł, a na miejscu działa też mały sklepik z pamiątkami i roślinami. To spokojna, zielona przestrzeń z misją edukacyjną, która świetnie wpisuje się w klimat aktywnej majówki na Mazurach z nutką przyrodniczego odkrywania.
Rejsy, kolejki - dynamiczna majówka na Warmii i Mazurach
Nic nie oddaje mazurskiego klimatu tak dobrze jak rejs statkiem. W Mikołajkach, Giżycku i Rucianem-Nidzie codziennie w sezonie majówkowym cumują statki pasażerskie, które zabierają całe rodziny w wodną podróż po najpiękniejszych jeziorach regionu. Wypływając z Mikołajek można popłynąć w kierunku Śniardw – największego jeziora w Polsce, a po drodze podziwiać stada kormoranów, wyspy trzcinowe i panoramę kurortu z zupełnie innej perspektywy. Z kolei z Giżycka warto wybrać rejs przez jezioro Niegocin albo przez kanały do Kisajna, gdzie woda łączy się z zielenią w prawdziwy wodno-leśny labirynt. W Rucianem-Nidzie statki płyną w stronę Guzianki i jeziora Nidzkiego – to spokojniejsza trasa, idealna dla rodzin z młodszymi dziećmi. Dzieci są zachwycone samym faktem rejsu, a dorosłych zachwyca tempo – wolne, płynące jak czas na wakacjach.
A kiedy nogi chcą odpocząć, a dzieci potrzebują atrakcji z nutką nostalgii, warto wsiąść do kolejki wąskotorowej z Ełku. To podróż, która przenosi w czasy, gdy pociągi nie gnały jak szalone, a stukot kół miał w sobie coś uspokajającego i magicznego. Stara lokomotywa z wagonikami ciągnie pasażerów przez warmińsko-mazurskie krajobrazy, mijając wioski, lasy, pola i jeziora. Na końcowej stacji w Sypitkach często czeka ognisko, kiełbaski i animacje dla dzieci, więc cała wyprawa zamienia się w miniprzygodę na torach. Kolejka rusza regularnie w sezonie turystycznym, a bilety są przystępne cenowo – idealna atrakcja na kilka godzin w majowy dzień, zwłaszcza dla tych, którzy chcą zobaczyć, jak kiedyś wyglądały podróże.
Dla rodzin z nieco starszymi dziećmi – takich, które fascynuje historia i mają ochotę na coś z zupełnie innego świata – świetnym kierunkiem będzie Gierłoż i Wilczy Szaniec. To tutaj, w mazurskich lasach, Adolf Hitler miał swoją główną kwaterę wojenną podczas II wojny światowej. Dziś Wilczy Szaniec to labirynt betonowych bunkrów, schronów i ruin, który działa na wyobraźnię bardziej niż jakiekolwiek muzeum. Można tu spacerować z przewodnikiem albo samodzielnie, poznając miejsce, w którym rozgrywały się jedne z najważniejszych wydarzeń XX wieku – w tym nieudany zamach na Hitlera w 1944 roku. Starsze dzieci i młodzież wciągają się w te opowieści błyskawicznie – to nie jest nudna lekcja historii, tylko żywe miejsce, które pokazuje wojnę z zupełnie innej strony. A przy tym to doskonała okazja, by porozmawiać o historii i odpowiedzialności, nie tylko patrząc na eksponaty, ale stojąc tam, gdzie działy się realne wydarzenia.
Jeśli więc w weekend majowy planujecie rodzinny wyjazd na Warmię i Mazury, ale nie chcecie tylko leżeć na kocu – ten region ma dla Was prawdziwy wachlarz ruchomych atrakcji. Rejsy po jeziorach, podróż bajkowym pociągiem i spacer po bunkrach – to wszystko sprawia, że majówka tu to nie tylko wypoczynek, ale też niesamowite wspomnienia dla każdego członka rodziny.
Co robić na Warmii i Mazurach z dzieckiem gdy pada?
Deszcz na Warmii i Mazurach wcale nie musi oznaczać nudy pod parasolem ani siedzenia w pensjonacie z nosem w telefonie. Ten region ma w zanadrzu sporo atrakcji, które sprawdzą się nawet wtedy, gdy pogoda płata figle. Są tu interaktywne muzea, w których dzieci mogą dotykać, testować i odkrywać bez zakazu „nie ruszaj”, nowoczesne centra nauki, które uczą przez zabawę, i kreatywne warsztaty, gdzie z gliny powstają smoki, a z papieru – kosmiczne rakiety. Do tego kryte place zabaw, aquaparki z ciepłą wodą i kina z repertuarem dla najmłodszych. Pada? Tym lepiej – to idealna okazja, żeby odkryć mniej oczywne oblicze Warmii i Mazur, które potrafi być równie wciągające, co słoneczny dzień nad jeziorem.
Planetarium w Olsztynie – dziecięce seanse pod gwiazdami
Wyobraźcie sobie salę, w której sufit znika, a nad głowami dzieci zaczynają tańczyć gwiazdy, planety i uśmiechnięte rakiety. Właśnie tak wyglądają rodzinne seanse w Planetarium w Olsztynie, gdzie kosmos zbliża się na wyciągnięcie ręki! Najmłodsze dzieciaki pokochają animowane pokazy jak „Myszki i Księżyc” albo „Ziemia, Księżyc i Słońce” – wszystko pokazane lekko, z humorem i tak, że nawet czterolatek powie potem, gdzie leży Mars. Wnętrze samego planetarium robi wrażenie: ogromna kopuła, wygodne fotele i klimat jak z bazy NASA. A po seansie można jeszcze podejrzeć makiety statków kosmicznych albo wciągnąć galaktyczny quiz! Bilet dla dziecka kosztuje 10 zł, a opiekun płaci symboliczną złotówkę – więc serio, kosmiczna przygoda za cenę loda? Bierzcie dzieciaki i uderzajcie w stronę gwiazd – zwłaszcza podczas długiego weekendu majowego, kiedy seanse są częstsze i bardziej rodzinne niż zwykle.
Centrum Nauki Kortosfera – roboty, eksperymenty i świat nauki na wesoło
Tu nie ma „nie dotykaj”! W Kortosferze wszystko można, a nawet trzeba macać, kręcić, testować i mieszać. To prawdziwy naukowy plac zabaw, w którym dzieci bawią się jak szalone, nie zauważając nawet, że właśnie poznają prawa fizyki czy tajemnice mózgu. Na wejściu czekają roboty, które można programować samemu, strefa eksperymentów, gdzie robicie własne burze w butelce, i magiczne iluzje optyczne, od których nie da się oderwać oczu. Co ważne – Kortosfera ma świetnie oznaczone strefy wiekowe, więc zarówno przedszkolak, jak i starszak znajdą coś dla siebie. Rodzice nie muszą się nudzić – spokojnie, tu nie tylko patrzycie z boku, sami też łapiecie za dźwignie i zakładacie gogle VR! Ceny? 20 zł za dziecko, 25 zł dorosły, a dzieci do 3 lat – za free. Idealny cel na rodzinną majówkę, zwłaszcza że parking pod samym wejściem i kawiarenka z pysznymi muffinami czekają tuż obok.
Muzeum Zabawek w Kętrzynie – zabawki z dawnych lat i nutka nostalgii
Zanim były tablety, TikTok i laserowe pistolety, dzieci bawiły się pajacykami na sznurkach, drewnianymi końmi i żołnierzykami z cyny. W Muzeum Zabawek w Kętrzynie wszystko to wciąż żyje – i to jak! To miejsce jest jak wehikuł czasu: wystarczy jedno spojrzenie na misia z lat 50., żeby rodzic złapał się za serce, a dziecko spytało „serio tym się bawiliście?!”. Kolekcja jest imponująca – od PRL-owskich autek po porcelanowe lalki z początku XX wieku, a wszystko ułożone w małych scenkach jak z dawnych pokoików dziecięcych. Dla dzieciaków to prawdziwa lekcja historii na luzie, a dla dorosłych szansa, by popłynąć na fali nostalgii. Co najlepsze – można zagrać na starych grach planszowych i zajrzeć do małego mini-kina, gdzie lecą bajki z dawnych lat. Bilet dziecięcy kosztuje 12 zł, dorosły 17 zł, a jeśli chcecie zobaczyć też zamek i basztę, to łączony bilet to tylko kilka złotych więcej. Wpadnijcie tam podczas weekendu majowego – to idealna odskocznia od zatłoczonych plaż i komercyjnych parków rozrywki.
Muzeum Przyrody w Olsztynie – zwierzaki, szkielety i naturalne ciekawostki
Macie w domu małego odkrywcę, który wie, czym się różni sarna od jelenia? Wpadnijcie do Muzeum Przyrody w Olsztynie, bo to miejsce dosłownie kipi zwierzęcą ciekawością! Dzieciaki mogą tu stanąć oko w oko z żubrem, zajrzeć sówce prosto w oczy i przejść przez sale pełne wypreparowanych ptaków, ssaków i owadów – wszystko z regionu Warmii i Mazur. Ale spokojnie, to nie nudna gablotka, tylko zgrabnie opowiedziana historia życia w lesie, na bagnach i nad jeziorami. Robi wrażenie nie tylko na dzieciach, bo i dorośli dają się wciągnąć, zwłaszcza w sali z ogromnym szkieletem łosia. Muzeum mieści się w stylowym pałacyku – samo wejście robi klimat! Bilet dla dzieci kosztuje tylko 7 zł, dorośli płacą 9 zł, a maluchy do 7. roku życia wchodzą za darmo. Idealny przystanek na spokojniejszą część majówki, kiedy chcecie zwolnić tempo i podziwiać naturę w wersji „na sucho”.
Aquasfera Olsztyn – aquapark z rekreacyjnymi basenami i zjeżdżalniami
Jeśli dzieciaki aż się rwą do chlapania, a Wy chcecie trochę odpocząć (lub poszaleć razem z nimi), to Aquasfera w Olsztynie zaspokoi Wasze wodne potrzeby z nawiązką. Czeka tu basen rekreacyjny z masażami, bąbelkami i sztuczną rzeką, a do tego zjeżdżalnie – nie jakieś tam krótkie ślizgawki, tylko porządne, zakręcone rury po 120 metrów długości! Dla maluchów jest oddzielny brodzik z mini-zjeżdżalnią i ciepłą wodą, więc każdy znajdzie coś dla siebie. Po wodnych szaleństwach możecie odpocząć na wygodnych leżakach albo przenieść się do strefy saun, jeśli ktoś z dorosłych potrzebuje chwili relaksu. Ceny? Dzieci do 4. roku życia wchodzą za darmo, starsze płacą od 14 zł, a dorośli od 18 zł za godzinę. W długi weekend majowy warto przyjechać z samego rana – mniej ludzi, więcej frajdy i pełna godzina wody za wodą!
Sala zabaw Figlolandia w Olsztynie – miękka strefa szaleństwa
Nie ma lepszego sposobu na rozładowanie dziecięcej energii niż wielopiętrowa, miękka konstrukcja z tysiącem kul, tuneli, huśtawek i zjeżdżalni – właśnie tym jest Figlolandia w Olsztynie. To sala zabaw, która od lat cieszy się świetną opinią wśród rodziców, bo dzieciaki mogą tu szaleć bez końca, a Wy w tym czasie pijecie spokojnie kawę z widokiem na ich radochę. Dla maluchów są wydzielone strefy – zero stresu, że zderzą się z większymi. Dla starszaków: labirynty, liny, dmuchane konstrukcje i wszystko, co pozwala wyładować energię po całym dniu zwiedzania. Wejście kosztuje 12 zł za pierwszą godzinę, a każda kolejna to 7 zł. W weekend majowy warto mieć to miejsce w zanadrzu – szczególnie na deszczowy dzień albo jako finał rodzinnego dnia w Olsztynie, bo dzieci po tej zabawie padają jak muchy – i to z uśmiechem na twarzy.
Rękodzieło, historia i natura – gdy zabawa spotyka edukację
Gdy dzieci zaczynają zadawać milion pytań dziennie, a Wy szukacie sposobu, żeby rozbudzić w nich ciekawość świata i jednocześnie dobrze się bawić – Warmia i Mazury mają kilka asów w rękawie. Podczas rodzinnego wypadu możecie odkrywać miejsca, gdzie nauka nie nudzi, tylko wciąga jak najlepsza przygoda.
W Skansenie w Olsztynku dzieciaki mogą pobrudzić sobie ręce… z pełnym przyzwoleniem! Na warsztatach ceramicznych i rękodzielniczych uczą się, jak lepić gliniane garnki, robić koralikowe bransoletki albo malować drewniane ozdoby – wszystko w otoczeniu zabytkowych chat, drewnianych wiatraków i bocianów krążących nad głową. To nie tylko kreatywna zabawa, ale też kontakt z historią w najprzyjemniejszej możliwej formie – poprzez działanie i dotyk.
Jeśli wolicie dzień spędzony wśród drzew i odgłosów natury, koniecznie zabierzcie dzieci na spacer ścieżką edukacyjną Leśne Wrota w Spychowie. Trasa prowadzi przez pachnące lasy, a co kilka kroków czekają tablice i instalacje, które w prosty sposób tłumaczą, jak działa las – kto tu mieszka, co je sarna, po co są mchy i jak się nie zgubić w dziczy. Idealna opcja, żeby się poruszać, nacieszyć oczy i głowę, a jednocześnie pozwolić dzieciom uczyć się przez doświadczanie.
W Elblągu możecie z kolei wejść na pokład prawdziwego statku w porcie pasażerskim i zobaczyć, jak wygląda życie kapitana. To nie tylko zwiedzanie – dzieciaki mogą stanąć za sterem, spojrzeć przez lornetkę na horyzont i poczuć się jak wilki morskie. Rejs po porcie i jego okolicach daje możliwość przyjrzenia się pracy załogi, poznania mechanizmów działania statku i zasmakowania wodnej przygody – bez potrzeby wyjeżdżania nad morze.
A jeśli Wasze dzieci kochają zagadki i lubią się trochę poruszać, gra terenowa „Tropiciele Tajemnic Mikołaja Kopernika” w Olsztynie to strzał w dziesiątkę. Trzeba odnaleźć wskazówki, rozwiązać zadania i rozszyfrować sekrety związane z astronomem, który mieszkał i pracował właśnie tutaj. To świetny sposób, by wciągnąć dzieci w zwiedzanie miasta – zamiast nudnego chodzenia od pomnika do pomnika, czeka ich detektywistyczna przygoda z historią w tle. A wszystko pod hasłem: kto pierwszy znajdzie zagubiony fragment nieba?